Podróż sentymentalna

Litwa jest najstarszym państwem spośród krajów bałtyckich. Już w 1251r. papież ogłosił ją królestwem europejskim, po tym jak książę Mendog przyjął chrzest.

Za dawnych czasów Wielki Książę Giedymin polował w Dolinie Świętoroga. Zmęczony po długich i owocnych łowach postanowił tu zanocować. Tej nocy, ledwie zdążył zmrużyć oczy, przyśnił mu się proroczy sen – na górze stał potężny, żelazny wilk, wyjący za sto wilków. Żelazny wilk, według tłumaczenia arcykapłana Lizdejki, oznaczał, że stolica tu będzie, a wycie to sława tego grodu na świecie. I tak powstało Wilno, które nazwę swoją wzięło od rzeki Wilii.

Dzieje Litwy są bardzo dramatyczne: w ciągu minionego tysiąclecia aż 700 lat trwały wojny, okupacje. W XX wieku wiedziona pragnieniem wolności dwukrotnie musiała odradzać swoją niepodległość – w 1918 r. i w 1990 r.. Dzisiaj jest aktywnym członkiem Unii Europejskiej.

Naszą podróż rozpoczęliśmy nocą z18 na 19 marca 2012 r. niedużym autobusem, który pokonał około 700 km na północ w ciągu 12 godzin. Nasz cel to niewielka, podwileńska miejscowość – Mariapolis. Uczniowie tutejszej szkoły byli gospodarzami drugiej partnerskiej wizyty roboczej, w ramach Projektu Comenius – Matematyka jest wszędzie.

Przywitano nas … po polsku. W tutejszej szkole uczą się nie tylko Litwini, ale również Polacy i Rosjanie. Językiem obowiązującym na lekcjach jest litewski; na przerwach mówią jednak swoim. Na korytarzu słyszy się głównie język polski, bo najwięcej tutaj polskich dzieci. Poczęstowano nas ciastem i gorącą herbatą. Nasi uczniowie zatrzymali się u swoich nowych kolegów, w Mariapolis, a my, opiekunowie, zostaliśmy zakwaterowani w Wilnie.

Następnego dnia, w Mariapolis, spotkaliśmy się w niewielkiej auli szkoły z pozostałymi przedstawicielami partnerskich szkół - z Turcji, Włoch, Rumunii i Islandii. Każdy z partnerów przedstawił swój kraj za pomocą prezentacji multimedialnej.

Po południu zwiedzaliśmy Kowno.

To drugie, co do liczebności miasto na Litwie, położone u zbiegu dwóch rzek: Niemna i Wilii. Powstały tu w XIII wieku gród miał bronić Litwę przed Krzyżakami; zdobyty przez nich przekształcił się w zamek warowny; dziś zostało z niego niewiele. Miasto przetrwało liczne powodzie, pożary, epidemie; rozwijało się przez stulecia. Dziś Kowno ma nieformalny status drugiej stolicy państwa i liczy sobie ponad 400 tys. mieszkańców.

To niezwykle malownicze miasto. Mieszkał tu przed laty A. Mickiewicz. Jego obecność odnotowali Litwini nazwaniem ulubionego szlaku spacerowego poety Doliną Mickiewicza i granitową tablicą, na tym właśnie szlaku, na której wyryto fragment z „ Grażyny.”

Naszą uwagę przykuł wspaniały widok wstęgi rzek – Niemna i Wilii, pomiędzy którymi rozciąga się niezwykle piękna Starówka, z XVI- wiecznym ratuszem, odrestaurowanymi kamieniczkami z czerwonej cegły, z katedrą św. Piotra i Pawła – największą gotycką świątynią na Litwie.

Mieliśmy okazję zwiedzić jedną z pereł Kowna – klasztor kamedułów w Pożajściu. Należy do arcydzieł architektury litewskiej, a ponadto mieści mnóstwo skarbów kultury i sztuki. Położenie nad wodami Morza Kowieńskiego dodaje budowli majestatycznego czaru. Ten największy klasztor litewski, wzniesiony w XVII wieku, stanowi okazałą budowlę sakralną, a jej niezwykle dramatyczne losy zakończyły się dopiero w 1967 r., kiedy to budynek przejęło Narodowe Muzeum Sztuki. Rozpoczęto prace konserwatorskie i klasztor odzyskał pierwotną postać.

Naszą przewodniczką była siostra kazimierzanka; to ona oprowadziła nas po przyklasztornym kościele, pokazując imponującą polichromię z biblijnymi, maryjnymi i chrystologicznymi motywami. Siostra bardzo żywo zareagowała na naszą obecność; wyłowiła nas potem z całej grupy zwiedzających i ze wzruszeniem wypytywała o nasze rodzinne strony, tak bliskie jej sercu, polskiemu sercu…

W całym kompleksie mieszczą się jeszcze studnie, dziedzińce, bramy, ogrody, parki oraz las. Całość otacza mur. W części pomieszczeń znajduje się wystawa muzealna – głównie portrety sarmackie z XVII i XVIII wieku.

I tu nasza podróż, w strugach wczesnowiosennego deszczu, dobiegła końca.

Kolejny dzień wizyty również zaczął się spotkaniem w szkole. Tym razem uczniowie ze wszystkich partnerskich szkół uczestniczyli w zajęciach integracyjnych – lekcja matematyki, quizy, zajęcia artystyczne. Opiekunowie w tym czasie omawiali działania, które muszą być przygotowane na kolejną wizytę, tym razem we Włoszech.

Nasi litewscy gospodarze zaplanowali kolejną atrakcję dla swych gości -to popołudnie spędziliśmy w Trokach, w jednym z najpiękniej położonych miast Litwy; a to ze względu na ukształtowanie terenu, malowniczość dolin, wąwozów, lasów i jezior, tworzących wspaniały pejzaż. Znajdują się w niewielkiej odległości od Wilna. Liczą zaledwie kilka tysięcy mieszkańców.

Historia Trok wiąże się ściśle z historią Litwy; były jej drugą stolicą, którą w XIV w. Wielki Książę Litewski – Giedymin przeniósł do Wilna. Szczyt rozwoju miasta przypada na XIV wiek, kiedy na tronie zasiadał Witold. Wtedy to zbudowano zamek na wyspie i lądowy. W XV w. Nowe Troki stały się ważnym ośrodkiem politycznym, gospodarczym i kulturalnym Litwy. Jagiellonowie upodobali sobie to miasteczko jako miejsce rekreacyjne, przyjeżdżali na polowania. W XVII i XVIII wieku wojny i pożary zniszczyły Troki i zamek, który odbudowano dopiero w XX w.

Zamek jest najważniejszym zabytkiem w Trokach. Nazywany jest Witoldowym lub Kiejstutowym; położony na jeziorze Galwe. To jedna z najpotężniejszych twierdz we wschodniej Europie. Miała bronić Wilno od napadów krzyżackich. Zamek wzniesiono z kamieni polnych i cegieł; doskonale zachowany do dziś. Obecnie znajduje się tu muzeum.

Troki są symbolem litewskiej turystyki, nazywane miastem na wodzie, jak włoska Wenecja. Nie posiadają wprawdzie dostępu do morza, ale otaczają je cztery jeziora.

Zwiedzanie zamku i okolic zajęło nam około trzech godzin i choć na dworze siąpił deszcz, a od jeziora szedł jeszcze zimowy chłód, nikt nie narzekał, urzeczony średniowiecznym klimatem i urodą miejsca.

Troki charakteryzuje wielokulturowość, stąd tyle tu różnych obrzędów, świąt, tradycji; w mieście stale coś się dzieje. Wszechobecną jest tu kultura karaimska. Karaimów sprowadził w XIV w. Witold; osadził ich w pobliżu zamku, bo stanowili jego obronę. Książę pozwolił im wznosić swoje świątynie, zakładać rodziny, zachować tradycję, religię i narodowość.. Do dziś zachowała się ulica Karaimska; tu możemy zapoznać się z kulturą, religią, tradycją tego niedużego, egzotycznego narodu. Karaimski domek ma charakterystyczne trzy okna od ulicy: jedno dla Boga, drugie dla gospodarza, trzecie dla Witolda. Mieliśmy okazję przespacerować się tą ulicą, zajrzeć w okna.

Na Litwie, tak jak w Polsce, królują dania z ziemniaków, mięsa i mąki. Z powodu skomplikowanej historii tego państwa kuchnia litewska niemal od samego początku była pod wpływem kuchni krajów ościennych i ludów zamieszkujących Wielkie Księstwo Litewskie: ukraińskiej, polskiej, tatarskiej, białoruskiej oraz żydowskiej. W Trokach mieliśmy okazję nie tylko skosztować litewskiej kuchni, ale także do niej zajrzeć. Gościliśmy w tutejszej pierożkarni. Ubrano nas w fartuszki i czepki, dano ciasto oraz farsz – mięsny i grzybowy. Każdy, bardzo starannie, choć nieudolnie, ulepił pieroga. Tu nazywane są kibinami i zapiekają je w piekarniku. Potem, już w części restauracyjnej, zajadaliśmy je ze smakiem, popijając gorącą zupą, przypominającą w smaku nasz polski rosół.

Ostatnią atrakcją była wizyta w fabryce czekolady. Zaopatrzeni w czepki i fartuszki stanęliśmy dookoła ogromnego, marmurowego stołu, na którym stały przygotowane marcepany, płynna biała i mleczna czekolada oraz wiele słodkich, dekoracyjnych elementów. Przez godzinę tworzyliśmy różne śmieszne rzeczy, prześcigając się w pomysłach. Na koniec odbył się konkurs na najoryginalniejsze wykonanie; na zwycięzców czekały prawdziwe czekoladowe specjały w pięknym, firmowym opakowaniu.

W czwartkowy poranek spotkaliśmy się wszyscy w Wilnie. Z miastem, my, nauczyciele, zaprzyjaźniliśmy się już pierwszego dnia, gdyż nocowaliśmy przy ulicy Zamkowej, wiodącej do Ostrej Bramy, w hotelu „przytulonym” do Kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Co rano dojeżdżaliśmy podmiejskim autobusem do szkoły w Mariapolis.

Stolica państwa, położona nad rzeką Wilią, jest największym skupiskiem Polonii na ziemi litewskiej, a jej Starówka należy do największej w Europie ( trzy razy większa niż w Krakowie). Wilno jest jedyną europejską stolicą znajdującą się na pograniczu dwóch starych cywilizacji – łacińskiej i bizantyjskiej. Wileńska Starówka zachowała średniowieczny układ ulic i charakterystyczne przestrzenie, a barokowe budowle przypominają włoskie miasta.

Wilno to nie tylko zabytki, ślady wielkich wydarzeń historycznych. To również miejsce mające wartość sentymentalną dla nas, Polaków. Na wielu, jakże urzekających swą malowniczością, ulicach napotykaliśmy ślady polskiej kultury, jak choćby cela Konrada („Dziady”), klasztor bazylianów, w którym więziono Mickiewicza i jego przyjaciół, Uniwersytet Wileński i wielkie polskie nazwiska: Śniadeccy, Tyszkiewiczowie, Miłosz…. W centrum Starego Miasta, przy ulicy Świętojańskiej na ścianie budynku biblioteki wmurowano tablicę z napisem informującym o istnieniu w tym miejscu drukarni Józefa Zawadzkiego, w której w 1822 r. po raz pierwszy wydrukowano „Ballady i romanse” A. Mickiewicza; niewielkie muzeum poety mieści się przy Zaułku Bernardyńskim, w jego dawnym mieszkaniu, w którym pisał „Grażynę”.

Troki, Kowno, Mariapolis, Wilno…Ileż tu Polski. Dlatego nazwałam tę naszą podróż sentymentalną…

Ogromne wrażenie wywarła na nas Bazylika architedralna, najważniejsza świątynia na Litwie; to od niej rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta. Potem spacerowaliśmy po jednej z najdroższych ulic świata – Alejami Giedymina. To przy niej znajduje się budynek, o którym Litwini mówią, że jest najwyższy w Wilnie, bo widać z niego Syberię… Ta metafora odnosi się do tragicznych losów ludzi różnych kultur, a sam budynek, siedziba byłego KGB, stał się symbolem sowieckiej okupacji i represji. Obecnie znajduje się tu Muzeum Ofiar Ludobójstwa, ukazujące straszliwą statystykę wywózek, historię ruchu oporu, cele, w których więzili i katowali bojowników o wolność.

I wreszcie Ostra Brama, miejsce rozsławione licznymi cudami, Inwokacją Mickiewicza; symbol Wilna. Pierwsza wzmianka o Ostrej Bramie pochodzi z 1514 r. To sanktuarium Maryjne. Kilka stuleci wcześniej była to tylko jedna z dziesięciu bram miasta z basztą obronną – jedyną, która przetrwała do dziś. Nazwa „Ostra” być może pochodzi od nazwy dzielnicy położonej wówczas na obrzeżach miasta. W XVII w. obok Ostrej Bramy zbudowana została drewniana kapliczka i w niej umieszczono cudowny obraz Matki Boskiej Miłosiernej. Po pożarze wzniesiono murowaną kaplicę w stylu późnego klasycyzmu i w niej umieszczono ten niezwykły obraz, najwybitniejsze renesansowe dzieło malarskie na Litwie, zwane Madonną Ostrobramską lub Madonną Wileńską. Namalowany został w XVII w. specjalnie do tej kaplicy. Od ponad 300 lat słynie z cudów i jest czczony nie tylko przez katolików. Zna go cały świat, a jego kopie znajdują się w kościołach wielu krajów.

Pod wieczór udaliśmy się do dzielnicy Zarzecze – słynnej wileńskiej republiki artystów. Zatrzymaliśmy się w pięknym ośrodku rekreacyjnym „Belmontas”. Nasi litewscy przyjaciele zaprosili nas tutaj na pożegnalny wieczór z wystawną kolacją.

W piątek spotkaliśmy się w Mariapolis po raz ostatni. Uczniowie zaprezentowali rezultaty swoich działań. Nauczyciele omówili najważniejsze sprawy związane z kolejną wizytą roboczą, tym razem we Włoszech.

Gospodarze przygotowali tradycyjne upominki-pamiątki, które wręczyli nauczycielom ze szkół partnerskich. Litewska młodzież przedstawiła program taneczno-muzyczny oraz sztukę teatralną w j. angielskim, w której wykazała się nie tylko znakomitym opanowaniem języka obcego, ale także niezwykłym aktorskim talentem. Temat spektaklu wiązał się z ideą przewodnią projektu – z matematyką. Na zakończenie wysłuchaliśmy koncertu młodych artystów. Po uroczystej ceremonii przyszedł czas na pożegnanie.

Gościnność gospodarzy zasługuje na szczególne podziękowanie. To samo mogą powiedzieć nasi uczniowie o rodzinach, w których przyszło im spędzić kilka dni.

Po południu pojechaliśmy z naszą młodzieżą na cmentarz na Rossie.

To niezwykła nekropolia, sławna od końca ubiegłego stulecia. Jego znaczenie, atrakcyjność podniósł pochówek serca Marszałka Józefa Piłsudskiego ( ciało spoczywa na Wawelu) i prochów jego matki. Pochyliliśmy się z modlitwą nad wielką, czarną, granitową płytą, przepasaną szeroką, biało-czerwoną wstęgą. Nie ma tu ani imienia, ani nazwiska, ani żadnej daty. Pod zwykłym, prostym krzyżem jest tylko napis: „Matka i Serce Syna” oraz cytat z „Beniowskiego”, jako że Słowacki należał do ulubionych przez Marszałka poetów. Komendant Legionów chciał być pochowany wśród swoich żołnierzy. Życzenie spełniono. Aż do wojny w miejscu tym stała zawsze straż honorowa. Nawet, kiedy we wrześniu 1939 roku wkraczali do Wilna Rosjanie, żołnierze polscy nadal trzymali wartę. Nie usłuchali rozkazu złożenia broni. Zginęli, a ślady wystrzelonych do nich kul do tej pory widać na płycie.

Po lewej stronie znajdują się liczne kwatery polskich żołnierzy poległych w walce o te ziemie, które wielu z ich bliskich musiało opuścić na zawsze.

Na Rossie jest wiele grobów związanych ze Słowackim. Tu spoczywa jego ojciec – Euzebiusz ( z ogromną determinacją szukaliśmy tej mogiły i udało się); na tym cmentarzu pochowano również ojczyma poety – Augusta Becu. Obydwaj byli profesorami na Uniwersytecie Wileńskim.

Nieopodal neogotyckiej kaplicy złożono prochy nauczyciela A. Mickiewicza, wybitnego historyka i profesora Uniwersytetu Wileńskiego, Joachima Lelewela. Na tzw. Górce Literackiej spoczywają m.in. poeta Władysław Syrokomla, hrabia Eustachy Tyszkiewicz – archeolog i pisarz.

 Cmentarz jest niezwykle piękny; rozkłada się tarasowato na stoku pochyłego pagórka, a wielkie, rozłożyste drzewa rosną gęsto, nieregularnie; między nimi biegną w górę i w dół ścieżki. Mogiły toną w trawie i krzewach; wiele z nich zniszczył czas, wojna, zapomnienie, wynikające z dziejowej konieczności. Nie sposób nie poddać się wszechobecnej tu nostalgii, która kładzie się cieniem na mogiłach, na alejkach zastygłych w głębokiej ciszy historii…

I tak dobiegła końca nasza podróż sentymentalna…

W sobotę nad ranem ruszyliśmy w drogę powrotną, do Polski.

Jolanta Powałkiewicz

 
 
 
Galernik - Jak zrobić galerię zdjęć - Twoja własna Internetowa Galeria Zdjęć - Kreator - Publikowanie - Tworzenie - GIF, JPG, PNG